środa, 11 listopada 2009

Tornister Wojskowy typu Kostka



Zabytkowy i dość "wiekowy" plecak szyty dla Wojska Polskiego od początków lat 50 XIX aż do roku 1989. Można go nazwać plecakiem pokoleniowym, ponieważ "chodził w tym twój dziadek, chodził w tym twój tato, chodzisz Ty i chodzić będą Twoje dzieci". Mimo zaprzestania produkcji używany był głównie przez żołnierzy ZSW jeszcze w 2007 roku. Powodem jego długowieczności była duża odporność na przetarcia/rozerwania i tani koszt produkcji (na bazarze można go kupić za 30zł).



Plecak o pojemności około 20 litrów. W skład podstawowego składu wchodziły: plecak i szelki ( w wojsku był dodatkowo pas na którym zawieszony był: chlebak, pokrowiec na saperkę, ładownica, ewentualne bagnet, manierka czy OP1). Plecaki te były robione z bardzo wytrzymałego materiału jakim był brezent. Nowe kostki były nieprzemakalne, po pewnym czasie traciły tą cechę.



Boki plecaka jak i spodnia jego część ma podwójną warstwę brezentu. Plecak miał jedną dużą komorę z dwoma luźnymi kieszonkami wewnątrz. Chcąc otworzyć plecak, wpierw otwieraliśmy klapę na dwa paski i 2 przelotki w klapie, następnie były dwa skrzydełka otwierane na jedną przelotkę i pasek. Te skrzydełka służyły temu by zawartość plecaka nie wyleciała podczas działania w nim. Zdjęcie poniżej



Plecak miał dość skomplikowany i czasochłonny sposób łączenia kostki z paso szelkami. Sam znam dwa różne łączenia plecak+szelki (zdjęcia wkrótce).

Wady tornistra wojskowego:

- środek ciężkości był zbyt wysoko umieszczony, po działaniu z tym plecakiem z obciążeniem od 5-6kg po około 2 godzinach plecy i ramiona były do wymiany. By nosiło się plecak wygodniej, z tyłu plecak musiał być czymś obciążony (w wojsku służył do tego chlebak zawieszony na pasie). Celowo nie piszę tu o obciążeniu około 15kg, które trzeba było nosić ze sobą na marszobiegach na dystansach około 15km. Podczas takiego marszu szelki niemal wbijały się w ramiona a w skrajnych przypadkach prowadziły do omdleń żołnierzy poprzez ucisk żyły/ tętnicy co powodowało omdlenia.
-niewymiarowy poprzez swoje wymiary kwadratowe, plecak był za krótki i jednocześnie za szeroki. Powodowało to (w zależności od zawieszenia go na szelkach) że plecak albo ciągną do tyłu, albo przy padaniu nachodził na głowę.
-szelki dusicielki gdy całe oporządzenie było poobwieszane, pas który miał znajdować się mniej więcej na równej wysokości, ciągną się do góry a wraz z nim pasek piersiowy, który nieraz był blisko szyi dawał wrażenie podduszania
-brak usztywnienia pleców standardowe kostki nie miały takiego usztywnienia i całe porządzenie gniotło w plecy, chyba że wyścieliło się plecy czymś miękkim. Były kostki z kawałkiem drewna na plecach, który służył za stelaż, ale były nieco za ciężkie.
-latające paski mowa tu o szelkach, które przy zakładaniu albo się okręcały, albo przesuwały się po całym pasie. Była to jedna z najbardziej denerwujących rzeczy.
-zamarzające paski sytuacja, w której paski zamykające klapę główną w zimie zamarzały i w najlepszym przypadku nie można było otworzyć klapy głównej (dopóki paski nie odtajały) lub po prostu paski urywały się.

Mimo moich przeróbek, które miały na celu poprawić kostkę, zrobiły to jedynie nieznacznie. Poniżej zdjęcie mojej przerobionej kostki.









4 komentarze:

  1. na zdjęciu trzecim z kolei (licząc od góry) jest bardzo widoczny pasek między szelkami na trójkącie z dwoma hakami na paseczkach pod kątem.
    chciałbym wiedzieć jak się go montuje do kostki (tą strona z hakami)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten pasek o którym piszesz do kostki mocuje się do haczyków przy pomocy małych paseczków, które odchodzą od obu szelek (w niektórych nowo kupionych szelkach są czasem takie paski, na trzecim zdjęciu są te paseczki). Osobiśie widziałem jeszcze inne połączenie szelek do kostki, bliżej wakacji postaram się takie zdjęcie zamieścić.

    OdpowiedzUsuń
  3. i co z tym paseczkiem bo też mam problemy

    OdpowiedzUsuń